2 stycznia 2024

Tom Hindle to pisarz kryminałów specjalizujący się w pisaniu kryminałów. Jego debiutancka książka, Fatalne przejście, został opublikowany w 2022 roku, a następnie ukazał się Gra w morderstwo. Tom inspirował się mistrzami gatunku kryminalnego, od Agathy Christie po Anthony'ego Horowitza.

Jego najnowsza książka, Morderstwo nad jeziorem Garda, zostanie wydana przez Century w styczniu 2024 r. Możesz znaleźć Morderstwo nad jeziorem Garda i wszystkie książki Toma na temat Katalog bibliotek społeczności Suffolk.

Twoje książki są określane jako hołd dla złotej ery kryminału. Kiedy po raz pierwszy zetknąłeś się z Agathą Christie i innymi wielkimi autorkami tego gatunku?

Zawsze uwielbiałem historie z zagadkami. Dorastając, pamiętam, że z zapartym tchem czytałem takie książki jak „Harry Potter” i „Anthony Horowitz”. Bracia DiamentowiKiedyś oglądałam Scooby-Doo w sobotnie poranki, a Morderstwa w Midsomer w niedzielne popołudnia. Historie z ciekawymi tropami, liczną obsadą podejrzanych i ogromnym zwrotem akcji na końcu po prostu mnie wciągały. Ale tak naprawdę nie czytałam żadnej Agathy Christie, dopóki nie zaczęłam pisać własnego kryminału.

Oczywiście, że ją znałem. Jej wpływ jest tak dalekosiężny, że wyobrażam sobie, że ktoś, kto nigdy nie sięgnął po powieść Agathy Christie, mógłby wciąż opowiadać o otrutych arystokratach w wielkich bibliotekach czy na wiejskich skwerach. Ale dopiero gdy miałem dwadzieścia kilka lat i pisałem książkę, która miała stać się „A Fatal Crossing”, pomyślałem o porządnym przestudiowaniu jej twórczości.

Szczerze mówiąc, to był dziwny moment. Siadając, żeby przeczytać pierwszą książkę Agathy Christie – Morderstwo w Orient ExpressieJeśli dobrze pamiętam – dostrzegłam, jak wyraźnie wpłynęła na wszystkie historie, które uwielbiałam w dzieciństwie. Więc przypuszczam, że w pewnym sensie zawsze tam była. To był prawdziwy moment olśnienia.

 

Czy to prawda, że pierwotnie napisałeś Fatalne przejście jako sztuka?

Zgadza się! A przynajmniej to prawda, że zacząłem pisać to jako sztukę. Byłem wtedy w szóstej klasie i chciałem napisać coś, co mógłbym wystawić z przyjaciółmi. Problem polegał na tym, że fatalnie niedoszacowałem ilości pracy, jakiej to wymagało, przez co dobrnąłem do końca pierwszego aktu, zanim wszyscy skończyliśmy szkołę i poszliśmy na studia. Potem przez kilka lat żyło to na pendrive, aż w dwudziestce postanowiłem spróbować napisać o tym ponownie powieść.

 

Ile badań musisz przeprowadzić zanim zaczniesz tworzyć swoją historię?

To naprawdę zależy od historii. Fatalne przejście, na przykład, wymagało sporo pracy, ponieważ akcja rozgrywała się na pokładzie statku wycieczkowego z lat dwudziestych XX wieku. Gra w morderstwo, dla porównania, wymagało to stosunkowo niewiele, ponieważ fikcyjna wioska Hamlet Wick w dużej mierze oparta jest na prawdziwym miejscu, które bardzo dobrze znam i nazywa się Porlock Weir. Morderstwo nad jeziorem Garda Było gdzieś pośrodku. Będąc tam tylko raz, Garda nie jest miejscem, które znam zbyt dobrze. Miałam jednak szczęście, że pomysł na książkę zrodził się podczas wizyty, więc mogłam już na miejscu zacząć myśleć o tym, jak miejsce akcji powinno wpłynąć na powieść.

 

Jesteś autorem planu czy pozwalasz, aby historia rozwijała się w miarę jej pisania?

Gdybyś zapytał mnie kilka lat temu, powiedziałbym ci, że jestem bardzo sztywnym planistą. Pamiętam, jak planowałem Fatalne przejście z tak dużą ilością szczegółów, że miałam arkusz kalkulacyjny pokazujący, gdzie w danym momencie przebywała każda postać. Ale z każdą kolejną książką coraz mniej przywiązywałam wagę do szczegółów i coraz swobodniej dawałam się ponieść nurtowi wydarzeń.

Jedna rzecz się nie zmieniła – i nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek się zmieniła – to fakt, że muszę wiedzieć, kto jest mordercą, zanim zacznę pisać. W końcu, z zagadką kryminalną, cała książka ostatecznie zmierza do tego jednego, ogromnego odkrycia. Poza tym, zazwyczaj mam kilka momentów, które wiem, że muszę poruszyć po drodze, zazwyczaj w postaci nowego tropu, przełomowego wyznania lub odkrycia kolejnego ciała. Ale teraz ufam sobie, że wypełnię luki między tymi momentami, pisząc.

 

Gra w morderstwo Akcja rozgrywa się na imprezie z zagadką kryminalną. Czy byłeś kiedyś na jednym z tych wieczorów „Rozwiąż zagadkę morderstwa”?

Pomysł na Gra w morderstwo Tak naprawdę przyszło mi to do głowy, gdy brałem udział w grze kryminalnej, podobnej do tej, którą widzimy w książce. Działo się to w Reading, gdzie wtedy mieszkałem, z poszlakami i aktorami ukrytymi w całym mieście, których gracze musieli znaleźć. Wyraźnie pamiętam, jak pewnego popołudnia brałem udział w grze i nagle coś mi przyszło do głowy – co by było, gdyby ktoś tu naprawdę zginął? Co by było, gdyby w połowie tego udawanego śledztwa jeden z graczy faktycznie zginął? To była naprawdę kusząca perspektywa, która ostatecznie przerodziła się w lawinę. Gra w morderstwo.

 

Czy możesz nam opowiedzieć trochę o swojej nowej książce? Morderstwo nad jeziorem Garda i jak się to pisało?

Bardzo lubię Gra w morderstwo, Morderstwo nad jeziorem Garda Przyszło mi to do głowy zupełnie niespodziewanie. Byłem na wakacjach we Włoszech i podczas zwiedzania niesamowitego zamku w nadmorskim miasteczku Malcesine zobaczyłem ślub. To była tak dramatyczna scena – krajobraz, architektura, przepych ceremonii – że od razu uświadomiłem sobie, że mam przed sobą fantastyczny początek kryminału.

Postać Robyn, naszej bohaterki w Morderstwo nad jeziorem Garda, przyszło mi do głowy bardzo szybko, podobnie jak tożsamość mordercy. Ale samo morderstwo było trudne do zaplanowania. Zajęło mi dobre kilka miesięcy, zanim dokładnie zrozumiałem, jak do niego dojdzie i ustaliłem, dlaczego morderca, którego miałem na myśli, popełnił zbrodnię, którą sobie wyobrażałem.

Wizyta w samym miejscu i możliwość zanurzenia się w atmosferze były niezwykle pomocne. To miejsce miało zupełnie inny klimat niż moje dwie pierwsze książki i zdecydowanie zaszczepiło we mnie pragnienie odwiedzenia miejsc, które pojawią się w przyszłych powieściach. W tym czasie ja również miałam wyjść za mąż za zaledwie cztery miesiące, więc byłam już mocno skupiona na planowaniu ślubu. To było naprawdę pomocne w ustaleniu, jak będzie wyglądał ciąg wydarzeń i gdzie poszczególne postacie będą się znajdować w określonych momentach.

 

Czy możesz nam opowiedzieć coś na temat swojego najnowszego projektu?

To kolejny kryminał – oczywiście! – osadzony w miejscu zupełnie innym niż wszystkie, z którymi miałem do czynienia wcześniej. Prawdopodobnie nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo wciąż piszę tę książkę, ale powiem, że niedawno spędziłem tydzień na Svalbardzie, aby pomóc w znalezieniu informacji. Czytelnicy mogą więc spodziewać się czegoś znacznie chłodniejszego niż włoski ślub w plenerze.

 

Jedna książka, utwór muzyczny lub dzieło sztuki, którego każdy powinien poznać?

Jako wielki miłośnik muzyki na żywo, polecam obejrzenie utworu, który ma dla Ciebie jakieś znaczenie, w wykonaniu kompozytora. Dla mnie osobiście, zobaczenie Hansa Zimmera na żywo w Londynie w zeszłym roku było jednym z najwspanialszych przeżyć od dawna. Skomponował muzykę do wielu moich ulubionych filmów, więc zobaczenie jego utworów z takich filmów jak Gladiator, Incepcja i Król Lew to coś, co zostanie ze mną na długo.

 

Co znajduje się obecnie na Twojej półce „do przeczytania”?

Tyle rzeczy… Właśnie otrzymałem przedpremierowy egzemplarz nowej powieści kryminalnej Stuarta Turtona, Ostatnie morderstwo na końcu świata, którą z niecierpliwością czekam na przeczytanie. Mam Reykjavík Na moim stoliku nocnym leży nowa islandzka powieść kryminalna napisana wspólnie przez Ragnara Jonassona i prezydenta Islandii, którą jestem zafascynowany. Od kilku miesięcy planuję też wciągnąć się w lekturę. Kula, która chybiła, trzeci tom serii „Czwartkowy Klub Zbrodni”. Jeśli przyjrzysz się uważnie, możesz zauważyć nieco morderczy motyw!

 

Czy możesz nam powiedzieć coś o sobie, czego Twoi czytelnicy mogą nie wiedzieć?

Kiedy byłem nastolatkiem, moją ambicją było zostać gwiazdą rocka. Grałem na basie w zespole z dwójką moich najlepszych przyjaciół i traktowaliśmy to niezwykle poważnie, ciągle pisząc nową muzykę i grając koncerty w Leeds w praktycznie każdym miejscu, które nas przyjmowało. Nie jestem członkiem żadnego zespołu od kilku lat, ale nadal gram. Poza pisaniem, muzyka jest prawdopodobnie moim największym twórczym ujściem.

pl_PLPolish