27 października 2020

Andrew Child to brytyjski pisarz, który pisze również pod pseudonimem Andrew Grant. Jest autorem kilku książek, w tym serii o Davidzie Trevellyanie i Paulu McGrath. Andrew jest młodszym bratem Lee Childa i właśnie ukończył wspólne pisanie najnowszej książki o Jacku Reacherze. Strażnik. W końcu przejmie obowiązki związane z pisaniem. Możesz znaleźć Strażnik i inne książki Andrew na temat Katalog bibliotek społeczności Suffolk.

 

Kim byli twoi bohaterowie literaccy, gdy dorastałeś?

Pierwszym pisarzem, którego pomyślałem o bohaterze, był William Szekspir, a to uczucie z biegiem lat tylko się nasiliło. Zdumiewa mnie, jak poruszane przez niego tematy i zrozumienie natury ludzkiej, jakie okazywał, przetrwały wieki. Henryk V „Był to jeden z pierwszych jego utworów, jakie przeczytałem, i od razu wciągnął mnie prolog z obietnicą głodu, miecza i ognia. Podobało mi się, jak Henryk radzi sobie z intrygującymi biskupami i jak uderza w bezczelnego delfina.

Ale tak serio, czy istnieje coś lepszego w literaturze niż intryga w Southampton, w której Henryk zamiast zleceń, wręczał niczego niepodejrzewającym zdrajcom wyroki śmierci? Zwrot akcji, z którego byłby dumny każdy autor thrillerów.

 

Znamy tu Pana książki o Davidzie Trevellyanie, a ostatnio o detektywie Cooperze Devereaux i Paulu McGrath. Jak Pan wymyślił te postacie?

Zawsze byłem wielkim czytelnikiem thrillerów i zdawałem sobie sprawę, że działania wielu bohaterów wynikają z ich doświadczeń – wychodzenia z alkoholizmu, walki w wojnie w Wietnamie, żałoby po nieudanych małżeństwach itd. Kiedy myślałem o rozpoczęciu własnej serii, uznałem, że nie ma sensu powtarzać tego, co inni autorzy już tak dobrze zrobili, więc postanowiłem, że uczynię mojego głównego bohatera – Davida Trevellyana – kimś, kto kieruje się własnymi przekonaniami i wartościami, a nie reakcją na zewnętrzne okoliczności, i robi to, co słuszne.

Z drugiej strony, inspiracja dla Coopera Devereaux pochodziła z zupełnie innego źródła. Nie była wynikiem żadnej świadomej decyzji. Pomysł zrodził się we śnie, w którym osoba, która wierzyła, że jej ojciec padł ofiarą seryjnego mordercy, odkryła, że to właśnie jego ojciec był zabójcą. Kiedy się obudziłem – czując się nieco zaniepokojony – zdałem sobie sprawę, że ten scenariusz będzie doskonałą okazją do zbadania wpływu, jaki to odkrycie może mieć na poczucie własnej wartości, oraz do przeanalizowania wszelkich kwestii związanych z tożsamością i naturą a wychowaniem.

Moja najnowsza postać, Paul McGrath, powstała z pomysłu, który od dawna krążył mi po głowie. Pod pewnymi względami nawiązuje do archetypu Robina Hooda i jest bezinteresownym, anonimowym bohaterem, który staje w obronie zwykłych ludzi w czasach ogromnych nierówności.

 

Jak wyglądała Twoja kariera pisarska, kiedy Twoim bratem był Lee Child?

Szczerze mówiąc, to było z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony pomogło mi to, ponieważ czułem, że jeśli mój brat odniósł sukces, to może ja też, a z drugiej strony pozwoliło mi zrozumieć, jak działa branża wydawnicza i dostrzec przeszkody, które będę musiał pokonać. Z drugiej strony, pomimo początkowych starań, by zminimalizować nasze rodzinne więzy, oznaczało to, że nasza praca była stale porównywana, a ja byłem oceniany według bardzo wysokich standardów.

 

Niedawno ogłoszono, że napiszesz kolejne książki o Jacku Reacherze z Lee, zanim przejmiesz stery. Jak doszło do tego porozumienia i co ono oznacza w praktyce?

Lee zajmował się tym od dawna – napisał dwadzieścia cztery książki o Reacherze – i zaczynał zdawać sobie sprawę, że może nie być w stanie utrzymać tego samego poziomu przez kolejne dwa, trzy lata. Początkowo myślał, że będzie musiał uśmiercić Reachera, ale kiedy o tym wspomniał, czytelnicy jasno dali mu do zrozumienia, że nie są zadowoleni. Chcieli kontynuacji serii. Pytanie brzmiało: jak to zrobić? Doszedł do wniosku, że jedynym sposobem będzie to, żeby pewnego dnia obudził się piętnaście lat młodszy, odmłodzony i pełen energii. Początkowo wydawało mu się to oczywiście niemożliwe, ale potem pomyślał o mnie.

Jesteśmy bardzo podobni – dzielimy DNA, postawy, gusta itd. – a ja jestem o prawie piętnaście lat młodszy. Podsunął mi ten pomysł, a kiedy otrząsnąłem się z szoku, że zechciał mi zaufać i powierzyć swoje dzieło, z radością się zgodziłem. W końcu byłem pierwszym fanem Reachera na świecie i też nie chciałem, żeby seria się skończyła. Rozmawialiśmy o tym, jak powinniśmy poradzić sobie z tą zmianą i doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie współpracować przy kolejnych dwóch lub trzech, zanim zacznę działać na własną rękę.

 

Czy kiedy przejmiesz obowiązki scenarzysty Jacka Reachera, nadal będziesz pisał którąś ze swoich pozostałych serii?

Z radością informuję, że ukaże się co najmniej jeszcze jeden thriller z Paulem McGrathem. Planowałem napisać go w tym roku, ale ostatecznie odłożyłem to na dwanaście miesięcy, aby móc w pełni skupić się na przejściu na Reachera. Potem chętnie napiszę więcej, ale to będzie zależało od wydawcy i ostatecznie od reakcji czytelników…

 

Czy jakaś książka kiedykolwiek zmieniła Twoje życie lub sprawiła, że zacząłeś myśleć inaczej?

Musiałbym powiedzieć Folwark zwierzęcy autorstwa George’a Orwella, który w elegancki sposób pokazuje, jak najlepsze intencje mogą prowadzić do najgorszych rezultatów.

 

Czy masz jakąś wiadomość dla czytelników z Suffolk?

Wspierajcie swoje lokalne biblioteki. Wspierajcie swoje lokalne, niezależne księgarnie. Ale przede wszystkim – czytaj dalej!

 

Czy możesz nam powiedzieć jedną rzecz, o której Twoi czytelnicy mogą nie wiedzieć?

Gram na dudach. Z wielkim entuzjazmem, choć bez wielkich umiejętności.

pl_PLPolish