23 lipca 2024
Ellery Lloyd to pseudonim duetu pisarskiego Collette Lyons i Paula Vlitosa, bestsellerowego małżeństwa pisarzy New York Timesa. Collette jest dziennikarką i redaktorką, byłą dyrektorką ds. treści w brytyjskim wydaniu Elle oraz dyrektorką redakcyjną w Soho House. Pisała dla „The Guardian”, „The Telegraph” i „Sunday Times”. Paul jest autorem dwóch poprzednich powieści: Witamy w Tygodniu Pracy oraz Każdy dzień jest jak niedziela.
Czytelnicy z Suffolk znają książki duetu jako Ludzie tacy jak ona był ogromnym bestsellerem, podobnie jak Klub. Ich najnowsza książka Ostatni akt Juliette Willoughby została wydana przez Macmillan w czerwcu. Wszystkie książki Ellery'ego Lloyda znajdziesz na Katalog bibliotek społeczności Suffolk.
Kim byli Twoi literaccy bohaterowie lub bohaterki, gdy dorastałeś?
Paul: Będę szczery, to było Piraci Drzew z książek Sheili K. McCullagh – Roderick The Red, Gregory The Green i Benjamin The Blue Pirate.
Collette: Bez wątpienia, to było Nancy Drew. Może pomóc to, że mam rude włosy, tak jak fikcyjna nastoletnia detektyw, ale wyobrażałam sobie też, że jestem trochę detektywem.
Kiedy naprawdę zainteresowałeś się pisaniem?
Paul: Napisałem z siostrą dużą książkę o dinozaurach, kiedy miałem jakieś siedem lat – przyznaję, że nie były to jakieś oryginalne badania! Ale tak naprawdę opublikowałem też dwie powieści (Witamy w Tygodniu Pracy oraz Każdy dzień jest jak niedziela) zanim zacząłem pisać z Collette.
Collette: Pierwsze dwie powieści Paula to komedie romantyczne, ale ja zawsze byłam bardziej czytelniczką kryminałów i thrillerów, więc wiedziałam, że jeśli napiszę powieść, będzie to właśnie ten gatunek. Chociaż mam doświadczenie dziennikarskie, nigdy nie próbowałam pisać fikcji przed rozpoczęciem naszego debiutu. Ludzie tacy jak ona. I tak się stało, ponieważ wpadliśmy na pomysł w odpowiednim momencie (akcja rozgrywa się w świecie mam-influencerek na Instagramie) i chcieliśmy zacząć przelewać słowa na papier, zanim ktoś inny je napisze!
Odniosłeś ogromny sukces dzięki Ludzie tacy jak ona oraz KlubCzy zaskoczyło Cię to, że Twoja twórczość tak szybko znalazła odbiorców?
Collette: Pisząc powieść, nie można pisać wyłącznie z myślą o konkretnej grupie odbiorców, bo w przeciwnym razie za bardzo się nad nią zastanawiasz, wyobrażając sobie, że czytelnik patrzy ci przez ramię, kiedy piszesz. Ale byliśmy zachwyceni, że udało im się nawiązać kontakt i czujemy się niesamowicie szczęśliwi, że oboje dobrze sobie poradzili (Ludzie tacy jak ona był wyborem Richarda i Judy i Klub była wyborem Reese Witherspoon i dlatego znalazła się na liście bestsellerów New York Timesa), głównie dlatego, że pozwoliła nam napisać więcej książek!
Skąd wiecie, że odkryliście „głos” Ellery’ego Lloyda?
Paul: Mamy nadzieję, że fakt, iż jesteśmy dwoma pisarzami, zadziała na naszą korzyść, pisząc w naszych powieściach odrębnymi głosami (zazwyczaj są one opowiadane z perspektywy kilku różnych postaci). Tak naprawdę jednak gotowy produkt jest w dużej mierze „naszym” głosem, ponieważ kiedy redagujemy kolejne wersje, oboje pracujemy nad wszystkim. Ale kiedy któraś z naszych książek trafia na półkę, szczerze mówiąc, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kto co napisał, ale oboje z pewnością poruszyliśmy każde zdanie w książce.
Czy możesz nam opowiedzieć trochę o swojej nowej książce? Ostatni akt Juliette Willoughby?
Paul: To kryminał rozgrywający się na przestrzeni stulecia, którego głównym bohaterem jest zbiegła dziedziczka fortuny, artystka Juliette Willoughby, która zginęła w pożarze paryskiej pracowni w 1938 roku wraz ze swoim starszym kochankiem, artystą Oskarem. Jej arcydzieło, które było wystawione tylko przez jedną noc, spłonęło wraz z nimi w pożarze.
W latach 90. XX wieku w Cambridge dwoje studentów historii sztuki, Patrick i Caroline, odkrywa dowody nie tylko na to, że w pożarze mogły brać udział złowrogie siły, ale także na to, że obraz mógł przetrwać – i kryć w sobie klucz do mrocznych, długo skrywanych sekretów rodziny Juliette. W dzisiejszym Dubaju Patrick – obecnie handlarz dziełami sztuki – zostaje aresztowany za brutalne morderstwo swojego najstarszego przyjaciela, Harry'ego, jedynego żyjącego członka klanu Willoughby, tuż po tym, jak sprzedał w jego imieniu odnaleziony Autoportret Sfinksa za 42 miliony funtów. Powieść rozwiązuje te zagadki.
Jestem pewien, że każdy zada to pytanie: czy Juliette była wzorowana na kimś?
Collette: Zdecydowanie inspirowały ją kobiety z kręgu surrealistów. Artystki takie jak Leonor Fini, która często wykorzystywała w swojej twórczości motyw Sfinksa, Leonora Carrington, która sama była zbiegłą dziedziczką fortuny, oraz inne, w tym Dorothea Tanning i Lee Miller.
Czytając książkę, uświadomiłem sobie, że materiał dotyczący sztuki, egiptologii i Dubaju musiał wymagać mnóstwa badań. Czy rzeczywiście tak było?
Collette: Z pewnością musieliśmy zgłębić kilka tematów! Ukończyłam historię sztuki na Cambridge, więc znałam scenerię i surrealistów całkiem dobrze. Mieszkałam też przez kilka lat w Dubaju, więc znałam go całkiem dobrze. Oczywiście żadna z nas nie była w Paryżu w 1938 roku, ale przeszukałyśmy eBay w poszukiwaniu przewodników po mieście wydanych mniej więcej w tym czasie, które były niezwykle przydatne.
Co dalej?
Pracujemy nad czwartą książką, która opowiada o podróżach w czasie. Nigdy nie ułatwiamy sobie życia…
Jaka była najzabawniejsza lub najdziwniejsza rzecz, którą podzielił się z Tobą któryś z Twoich czytelników?
Paul: Ktoś na Goodreads zasugerował, że powinniśmy udać się na terapię małżeńską po przeczytaniu naszej pierwszej powieści…
Czy możesz nam powiedzieć coś o sobie, czego Twoi czytelnicy mogą nie wiedzieć?
Wielu czytelników nie wie, że jesteśmy dwiema osobami i zawsze zakładają, że jesteśmy kobietą!