28 stycznia 2025
Lucy Steeds jest absolwentką Faber Academy i programu dla początkujących pisarzy w London Library. Zaczęła pisać Artysta Mieszkając we Francji, obecnie dzieli swój czas między Londynem a Amsterdamem. Artystka – w formie rękopisu – była już nominowana do nagrody BPA First Novel Award, nagrody Yeovil Literary Prize, nagród Page Turner Awards, konkursu Fiction Factory First Chapter Competition, a także była finalistką nagród Spotlight First Novel Award i Moniack Mhor Emerging Writer Award.
Artysta zostanie wydana przez Johna Murraya 30 stycznia lub można ją znaleźć na Katalog bibliotek społeczności Suffolk.
Jakie było Twoje pierwsze zetknięcie z książkami i czytaniem? Czy byłeś otoczony książkami, gdy dorastałeś, czy odwiedzałeś bibliotekę?
Miałam wielkie szczęście dorastać w domu pełnym książek, a moi rodzice mieli fantastyczną zasadę, że nigdy nie kazali mi iść spać, kiedy czytałam. To zaszczepiło we mnie zarówno dozgonną miłość do literatury, jak i bezsenność. Nasza lokalna biblioteka mieściła się w pięknym, starym budynku i pamiętam, jak biegałam po niej z dziką, dziecięcą spontanicznością, wybierając książki według kaprysu i tego, jak bardzo podobała mi się okładka.
Słuchałam też wielu audiobooków, co pozwoliło mi chłonąć rytm i brzmienie zdań na poziomie komórkowym. Nadal potrafię recytować wiele z E. Nesbita i P. G. Woodhouse'a, ponieważ słowa te są tak głęboko osadzone w moim mózgu.
Jak wyglądała Twoja droga do publikacji i w jaki sposób kurs Faber Academy Ci w tym pomógł?
Dałem sobie rok na napisanie powieści, która dojrzewała w głębi mojej głowy, a Akademia Fabera była strukturą, której potrzebowałem, aby przekształcić tę powieść z czegoś mglistego w coś konkretnego. Oznaczało to, że miałem rutynę, termin co dwa tygodnie i, co najważniejsze, feedback od innych pisarzy. Cotygodniowe przekazywanie i otrzymywanie feedbacku na temat różnych tekstów było nieocenione; pozwalało mi skupić się i pozwolić mi napisać „Artystę” zarówno jako czytelnik, jak i pisarz.
Jaki jest Twój sposób pisania?
Mam duże biurko przed oknem, które wpuszcza mnóstwo naturalnego światła. Na zewnątrz rośnie drzewo, co latem daje wrażenie pisania w domku na drzewie. Na biurku znajdziesz: kilka kubków wystygłej herbaty lub kawy, zestaw długopisów i notesów do pisania ręcznego, świecę, laptopa i resztki niedawno zjedzonej przekąski.
Chciałabym być jedną z tych pisarek, które wstają o świcie, ale niestety najlepiej piszę w nocy, o świcie, kiedy wszyscy inni już śpią (patrz wcześniej wspomniana rutyna snu w dzieciństwie).
Twoja debiutancka powieść to ArtystaCzy możesz nam o tym trochę opowiedzieć?
Artysta „The Story of Love” opowiada o trójce bohaterów: Josephie, początkującym dziennikarzu, Tacie, samotniczym, tajemniczym malarzu, i Ettie, jego bystrej siostrzenicy. Joseph wierzy, że został zaproszony do rozpadającego się domu Taty na południu Francji, aby napisać o nim artykuł, ale po przybyciu odkrywa zupełnie inny układ. Podczas upalnego, trzaskającego lata, które nadchodzi, cała trójka bohaterów krąży wokół siebie w domu, dzieląc się sekretami, aż w końcu dochodzi do spotkania.
To opowieść o sztuce, ambicji i tęsknocie, pełna farb, jedzenia i odurzającej, letniej zmysłowości. Jeśli Ci się podobało Miniaturzysta przez Jessie Burton lub In Memoriam autorstwa Alice Winn, myślę, że ten Ci się spodoba.
Jak zanurzyłeś się we Francji lat 20. XX wieku? Dokąd zaprowadziły Cię Twoje badania?
Jestem nienasyconym badaczem i to jedna z moich ulubionych rzeczy na świecie. (Ale! To musi pozostać poza stroną. Badaj, przyswajaj, a potem pisz, mając wiedzę schowaną w kieszeni, a nie świecącą na piersi jak medal).
Poza książkami i dokumentami archiwalnymi, punktem wyjścia do „Artysty” było dla mnie kilka rzeczy: obrazy, jedzenie i pejzaże. Świat powieści jest w dużej mierze inspirowany malarstwem epoki, w szczególności twórczością Cézanne’a, van Gogha i Sorolli. Chodziłem do galerii sztuki i rzucałem sobie wyzwanie, by usiąść przed obrazem i pisać o nim nawet przez godzinę – właśnie tam powstały niektóre z moich najbardziej zaskakujących tekstów. Jeśli chodzi o jedzenie, miałem ogromną przyjemność spędzić rok we Francji i zajadać się lokalnymi produktami. Jedną z rzeczy, które bardzo dokładnie sprawdziliśmy z redaktorem, było to, że wszystkie produkty spożywcze w powieści są sezonowe w miesiącach letnich. Pigwy, figi i klementynki musiały być wycinane w różnych momentach.
Poza tym, do moich ulubionych przygód badawczych należało zasięganie porad osiemdziesięcioletniej francuskiej historyczki kolei na temat podróży koleją w latach 20. XX wieku, przeprowadzanie wywiadu z malarką, aby zrozumieć, jak postrzega świat, oraz przeglądanie archiwum pamiętników pielęgniarek z I wojny światowej. Wszystkie te klejnoty schowałam w kieszeni.
Trzy główne postacie są bardzo dobrze zarysowane, ale to wokół Ettie kręci się cała historia. Czy taki był Twój zamiar, kiedy zaczynałeś pisać, czy jej postać wysunęła się na pierwszy plan w szkicach, które stworzyłeś?
Zawsze wiedziałam, że to historia Ettie, ale wyzwaniem było naturalne rozwikłanie jej tajemnicy. W tej powieści kryje się tak wiele sekretów, że sztuczka polegała na opowiedzeniu historii zarówno z perspektywy Ettie, jak i Josepha. Krążą wokół siebie w starannie zaplanowanej grze w kotka i myszkę. Chciałam zapytać czytelnika: czy patrzysz właściwie? Czyim oczom ufasz? To był sposób na ucieleśnienie jednego z epigrafów powieści, ulubionego cytatu Johna Bergera: „Widzimy tylko to, na co patrzymy. Patrzenie jest aktem wyboru”.
Co dalej?
Kolejna powieść, łącząca się w krople i strumyki.
Jedna książka, którą każdy musi przeczytać? (Oprócz Twojej własnej!)
Nie sądzę, abym kiedykolwiek mógł polecić jedną książkę każdemu, ale zestaw poniższych pozycji może stanowić doskonałe uzupełnienie: Martwa natura przez Sarah Winman, Pokój Giovanniego przez Jamesa Baldwina, Miesiąc na wsi przez JL Carra, Duch w gardle Doireann Ní Ghríofa i poezja Jan Donne.
Najlepsze w byciu opublikowanym autorem jest...
Przekształcenie historii, która kiedyś istniała tylko w mojej głowie, w coś dzikiego i żywego, co inni ludzie przyjęli do swoich serc. To najwspanialsza alchemia na świecie.
Czy możesz nam powiedzieć coś o sobie, czego Twoi czytelnicy mogą nie wiedzieć?
Mam synestezję, czyli połączenie dwóch różnych zmysłów w moim mózgu. Objawia się ona wizualnymi, barwnymi cechami liter, cyfr, słów i wszystkiego, co ma związek z językiem. To czyni mnie bardzo wzrokowym czytelnikiem i jest zarówno błogosławieństwem, jak i małym, ostrym ostrzeżeniem dla pisarza: zawsze muszę zadać sobie pytanie: „Jak czułbyś tę scenę, gdybyś nie mógł jej sobie wyobrazić? Jak opisać ten obraz, aby ludzie go zobaczyli, nawet jeśli nie potrafią sobie go wyobrazić?”. Nigdy nie chciałem napisać książki, która trzyma czytelnika na dystans; musi wciągać i trzymać blisko.