24 grudnia 2024
Tracy Chevalier jest autorką jedenastu powieści, w tym Pojedynczy wątek, Niezwykłe stworzenia oraz Dziewczyna z perłą, międzynarodowy bestseller, który sprzedał się w ponad pięciu milionach egzemplarzy i został zekranizowany, na podstawie którego powstały sztuka teatralna i opera. Urodzona w Waszyngtonie, przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii w 1986 roku.
Najnowsza powieść Tracy to Szklarz który stał się już ulubionym tytułem czytelników z Suffolk. Można znaleźć Szklarz i inne książki Tracy na temat Katalog bibliotek społeczności Suffolk.
Jak wyglądał Twój pierwszy kontakt ze światem książek i czytelnictwa? Czy biblioteki odgrywały w nim jakąś rolę?
Biblioteki były ważną częścią mojego dzieciństwa! Co tydzień odwiedzałam pobliską bibliotekę publiczną (w Waszyngtonie) i wypożyczałam stos książek – często w tym jedną, którą bibliotekarka działu dziecięcego, pani Carney, odkładała specjalnie dla mnie. Czytałam książki, a w następnym tygodniu, kiedy je oddawałam, rozmawiałyśmy z panią Carney o tej, którą dla mnie wybrała. To było jak dwuosobowa grupa czytelnicza i jestem jej dozgonnie wdzięczna za uwagę i wsparcie. To uczyniło ze mnie czytelnika i pisarza, którym jestem dzisiaj.
Jak wyglądała Twoja droga do publikacji?
Przez kilka lat pracowałam jako redaktorka w wydawnictwie (książki informacyjne dla bibliotek!), pisząc po godzinach opowiadania. W końcu przerwałam tę pracę i zrobiłam magisterium z kreatywnego pisania na Uniwersytecie Wschodniej Anglii (UEA), gdzie zaczęłam pisać swoją pierwszą powieść. Dziewiczy błękit. Nadal pisałem i pracowałem jako redaktor freelancer, i udało mi się znaleźć agenta i wydawcę dla tej książki. Potem napisałem Dziewczyna z perłą, a jego sukces oznaczał, że mogłem pisać na pełen etat. Zdaję sobie sprawę, że moja droga była stosunkowo łatwa. Myślę, że gdybym nie wpadł na pomysł napisania o obrazie Vermeera, moje życie pisarskie byłoby o wiele trudniejsze. Może trochę pomógł fakt, że byłem starszy – Dziewiczy błękit została opublikowana, gdy miałem 34 lata, Kolczyk z perłą w wieku 36 lat. Trochę czasu i doświadczenia się przydaje.
Jak radziłeś sobie z sukcesem i uwagą? Dziewczyna z perłą przyniósł?
Znów miałem szczęście. Nie miałem całej uwagi naraz – rozłożyła się ona w czasie, więc nie dostałem tego nagłego zastrzyku uwagi, który może zamienić cię w egocentrycznego potwora! Pierwsza brytyjska publikacja Kolczyk z perłą W rzeczywistości książka była dość cicha. Została opublikowana w sierpniu (okropny miesiąc na publikację!), otrzymała jedną doskonałą recenzję w „The Guardian” autorstwa Deborah Moggach, a potem została ukryta. Dopiero gdy kilka miesięcy później ukazała się w USA, zainteresowanie zaczęło rosnąć.
Jestem zachwycona, że powieść odniosła sukces dzięki poczcie pantoflowej, a nie kampanii marketingowej. Ludzie ją przeczytali i opowiedzieli o niej znajomym; tak się rozkręciła i tak się nadal sprzedaje. To oznacza, że miłość i szacunek do niej są autentyczne, co sprawiło, że sukces i zainteresowanie, jakie zyskałam, stały się jeszcze bardziej autentyczne. Może dlatego nie jestem potworem! Poza tym, niezależnie od sukcesu książki, na początku każdego dnia i tak mam pustą kartkę, a to jest trudne i skłania do pokory. Pisanie jest trudne i skłania do pokory, niezależnie od tego, ile książek się napisało.
Czy możesz nam opowiedzieć trochę o swojej najnowszej książce? Szklarz?
Szklarz Akcja filmu rozgrywa się na Murano, wyspie u wybrzeży Wenecji, gdzie od tysiąca lat wytwarza się szkło. Przedstawia losy rodziny Rossos, małej rodziny zajmującej się szklarstwem, na przestrzeni 500 lat. Szklarstwo było głównie męskim zawodem, a bohaterka Orsola Rosso musi ukrywać swoją pracę, wytwarzając szklane koraliki, aby pomóc rodzinie. Co nietypowe, rodzina, jej sąsiedzi i przyjaciele starzeją się w innym tempie niż reszta świata, dzięki czemu możemy prześledzić 500 lat historii Wenecji i śledzić życie jednej kobiety, od dzieciństwa do starości.
Czytając książkę, byłem pod wrażeniem poziomu szczegółowości, mechaniki pracy ze szkłem, której nigdy nie uważałem za interesującą, ale była fascynująca, zwrotów w języku włoskim itd. Jakie było największe wyzwanie badawcze, z jakim musiałeś się zmierzyć przy tej książce?
Musiałem się wiele nauczyć. Historia Wenecji – 500 lat! – była wystarczająco skomplikowana. Ale to produkcja szkła pochłaniała mnóstwo czasu i energii. Spędziłem mnóstwo czasu, obserwując szklarzy przy pracy na Murano, zadając pytania, a także próbując swoich sił – zarówno dmuchając szkło w Londynie, jak i robiąc koraliki na Murano i w Londynie. Znacznie łatwiej mi opisać, co robią moje postacie, jeśli sam to robię. Poza tym daje mi to pomysły. Na przykład jeden z wytwórców koralików zasugerował mi, żebym poeksperymentował z kontrolowaniem płynnego miodu między dwiema pałeczkami, ponieważ to pomoże mi kontrolować roztopione szkło. Wykorzystałem ten szczegół w książce, zastępując pałeczki pałeczkami. W przeciwnym razie nigdy bym na to nie wpadł!
Jednym z fragmentów, który naprawdę utkwił mi w pamięci, była epidemia i jej wpływ na Rossos. Czy pisałem to podczas lockdownu związanego z pandemią?
Przeprowadziłem badania i napisałem rozdział o dżumie między lockdownami, ale kiedy przemieszczanie się było jeszcze ograniczone. Miałem surrealistyczny dzień badań w Bibliotece Brytyjskiej, czytając o weneckiej zarazie z 1575 roku, mając na sobie maskę i siedząc dwa metry od innych czytelników. Bardzo dziwne. Myślę, że to może dlatego ten rozdział jest teraz tak poruszający dla czytelników (ludzie często mi o tym wspominają) – przeżyliśmy coś podobnego, choć oczywiście mieliśmy o wiele łatwiej niż Wenecjanie. Wtedy było mało leków, nie było szczepionek i nikt nie wiedział, jak przenosi się dżuma. Zmarła jedna czwarta populacji.
Użyłeś pewnego rodzaju „czasu muranońskiego”, aby umiejscowić fabułę opowieści. Czy była to decyzja podjęta przed rozpoczęciem pisania, czy pojawiła się już po rozpoczęciu pisania?
Już na początku wiedziałam, że chcę przedstawić długi okres historii Wenecji, od szczytu jej bogactwa i potęgi po upadek do rangi celu turystycznego. Chciałam też śledzić losy jednej rodziny i jednej kobiety, zamiast ich wymordować i zmusić czytelników do troski o ich potomków. Zastanawiałam się, jak to zrobić, zanim jeszcze zaczęłam pisać, gdy nagle pomyślałam: „Cóż, oni po prostu nie umrą!”. I to było to! Porównałabym to do kamienia lecącego po wodzie – my i bohaterowie lądujemy w różnych stuleciach, niemal niezmienieni, podczas gdy reszta świata („terraferma”) porusza się w normalnym tempie. Wenecja to miejsce ponadczasowe, więc nie jest tak szalone, jak się wydaje. Myślę, że czytelnicy szybko się przyzwyczają, ponieważ reszta książki jest naprawdę przyziemna i osadzona w rzeczywistości.
Co dalej?
Chciałem, żeby kolejna książka była nieco bardziej skupiona (i łatwiejsza!). Piszę powieść o morderstwie, które miało miejsce w Northumberland w 1826 roku i nigdy nie zostało rozwiązane. Nie jestem pewien, czy uda mi się je rozwiązać, ale piszę o jego wpływie na okoliczną społeczność.
Zawsze szukamy rekomendacji książkowych. Czy ostatnio przeczytałeś coś, co mógłbyś polecić?
Tak! Miałem dobrą passę. Po pierwsze, dwie książki na krótkiej liście Bookera. Strzeż się „Opowieść Yael van der Wouden” to poruszająca powieść o ekscentrycznej Holenderce, która odkrywa historię domu, w którym mieszka, poprzez związek z dziewczyną brata. Jest wciągająca, seksowna i ściskająca za serce. Orbitalny Samanthy Harvey, którą, ku mojemu zaskoczeniu, polecam, bo ma mało fabuły, a ja zazwyczaj szukam fabuły. Opowiada o dniu z życia sześciu astronautów krążących wokół Ziemi na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i o tym, co widzą pod sobą. To w zasadzie piosenka miłosna do naszej pięknej planety. Wzruszyła mnie do łez, a to nie zdarza się często.
Inną książką, która mnie wzruszyła jest Dzień z życia Abeda Salamy Nathan Thrall. To oparta na faktach opowieść o śmierci palestyńskiego chłopca w wypadku autobusowym: jak do tego doszło, dlaczego i jak wpłynęło to bezpośrednio i pośrednio na wiele osób. To wnikliwa analiza życia Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu, napisana przez żydowskiego dziennikarza przed wydarzeniami z 7 października i późniejszą wojną. Niezależnie od poglądów politycznych i sympatii, ta książka przybliża czytelnikowi skomplikowaną rzeczywistość tego regionu.
Czy możesz nam powiedzieć coś o sobie, czego Twoi czytelnicy mogą nie wiedzieć?
Piszę ręcznie, przynajmniej na początku. Wolę organiczne połączenie między ręką a mózgiem niż klawiaturę. Nie do końca: pod koniec dnia przepisuję to, co napisałem, na komputer. Ale to początkowe pisanie musi być piórem i atramentem.